Typ tekstu: Książka
Autor: Bojarska Teresa
Tytuł: Świtanie, przemijanie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1980
czy pchnąć sztyletem. Oni wszyscy mają sztylety.
Hania weszła zarumieniona od mrozu, osypana śniegiem i jakby czymś rozbawiona.
- Wiecie, oni mi nawet zasalutowali, zwyczajnie do czapek. Powiedziałam, że to nic, zwykła żołnierska przysługa, bo sama byłam żołnierzem.
- Dużo z tego pojęli - parsknęła Marta. - Nie masz się czym chwalić, powinni dostać kulkę w łeb.
- Jak tamci z podwórza? A ja pamiętam, gdy nas brali do niewoli. Znalazłam się w transporcie na rozstrzał z ciężko rannymi, a wyniósł mnie stamtąd wermachtowiec. Złościłam się na niego, ale on mnie wyniósł. Teraz miałam frajdę. Pokazałam im drogę, a oni dygotali ze strachu o swoje parszywe życie.
- Niedługo
czy pchnąć sztyletem. Oni wszyscy mają sztylety.<br> Hania weszła zarumieniona od mrozu, osypana śniegiem i jakby czymś rozbawiona.<br> - Wiecie, oni mi nawet zasalutowali, zwyczajnie do czapek. Powiedziałam, że to nic, zwykła żołnierska przysługa, bo sama byłam żołnierzem.<br> - Dużo z tego pojęli - parsknęła Marta. - Nie masz się czym chwalić, powinni dostać kulkę w łeb.<br> - Jak tamci z podwórza? A ja pamiętam, gdy nas brali do niewoli. Znalazłam się w transporcie na rozstrzał z ciężko rannymi, a wyniósł mnie stamtąd wermachtowiec. Złościłam się na niego, ale on mnie wyniósł. Teraz miałam frajdę. Pokazałam im drogę, a oni dygotali ze strachu o swoje parszywe życie.<br>- Niedługo
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego