po mieście w czas publicznej histerii, do magazynu zdążymy zajść jutro, czekam na nią i już przystępuję do parzenia kawy, "dobrze" - szepnęła i położyła słuchawkę. Niedługo po telefonie miałem przyjemność otworzyć drzwi przed piękną panią magister, usiedliśmy w pokoju świętej pamięci matki mojej, rozmowa początkowo była ogólna, w myśl reguł kultury euro-amerykańskiej, Wanda chwaliła moje wczorajsze zachowanie wobec tego troglodyty Roberta, dziwiła się, że człowiek może upaść tak nisko jak Tęgopytek, w poczuciu wspólnoty i zagrożenia masywem chmur przysunęliśmy się do siebie, a ja pokazałem Wandzie rarytas mojej biblioteki pornograficznej "Rocznik statystyczny na rok 1896 monarchii austryacko-węgierskiej", przerzucała kartki