w<br>dzikim bzie siedziała. Dziwna to była kura. Zawsze gdzieś ginęła przed<br>nocą. Inne kury wracały przykładnie ze zmierzchem, tylko po tę jedną<br>musiała matka chodzić do sadu, nad rzekę, po nocy chodzić, bo sama<br>nigdy nie wróciła. Pewnie i teraz zginęła, bo gdzie by matka mogła<br>pójść. Dziwna jakaś kura albo się już tak przyzwyczaiła, że jak nie<br>wyjdzie matka po nią, to i nie wie, czy wracać pora, czy nie. Dnia nie<br>zna ani nocy, tylko jedną matkę. Po matce poznaje, że to już noc.<br> - Głupia taka kura, co nocy nie poznaje. Ale może pomór przyjdzie,<br>jak tamtego lata