Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
dzięki temu, że przebył jakąś ciężką chorobę. Mówił, że miał dręczące wizje. Ukazał mu się w malignie św. Jerzy i groził odrąbaniem głowy, jeśli nie zajmie się dziećmi. Po wyzdrowieniu poszedł do Ławry Pieczerskiej, gdzie złożył uroczyste ślubowanie. Od tej chwili wypłacał ciotce Mandrowskiej stałą pensję, obiecał wysłać ją na kurację do Kisłowodska, a Wanię zaprosił do siebie na całe lato.

- Miałem dzisiaj egzamin z geometrii... Trzeba było obliczyć obwody tych prostokątów... Nie jestem pewien, czy prawidłowo rozwiązałem zadanie - powiedział z zakłopotaniem.

Usiadłem obok niego i zabraliśmy się wspólnie do sprawdzenia obliczeń.

- Możesz być spokojny - powiedziałem wreszcie - wszystko w porządku.

Opowiedziałem
dzięki temu, że przebył jakąś ciężką chorobę. Mówił, że miał dręczące wizje. Ukazał mu się w malignie św. Jerzy i groził odrąbaniem głowy, jeśli nie zajmie się dziećmi. Po wyzdrowieniu poszedł do Ławry Pieczerskiej, gdzie złożył uroczyste ślubowanie. Od tej chwili wypłacał ciotce Mandrowskiej stałą pensję, obiecał wysłać ją na kurację do Kisłowodska, a Wanię zaprosił do siebie na całe lato.<br><br>- Miałem dzisiaj egzamin z geometrii... Trzeba było obliczyć obwody tych prostokątów... Nie jestem pewien, czy prawidłowo rozwiązałem zadanie - powiedział z zakłopotaniem.<br><br>Usiadłem obok niego i zabraliśmy się wspólnie do sprawdzenia obliczeń.<br><br>- Możesz być spokojny - powiedziałem wreszcie - wszystko w porządku.<br><br>Opowiedziałem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego