Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
Jurzyńca. Nienotowany, więc trzeba w ratuszu, nie? Wieczorem nieczynne, to piszę, kładę zmiennikowi na honorowym miejscu. Mija szychta, druga, wracam i co widzę?
- Też szybki jesteś - zauważył sierżant.
- Bo ją jakiś kretyn na koniec wepchnął! Ile razy się umawiałem z jełopami, żeby kłaść według ważności! A tu masz, o... Kradzież kury - z przodu. Rower zginął... no, dobra, rower niech będzie, dla niektórych to dziś majątek... Ale to na przykład: dzieciak sąsiadów stereo puszcza.
- Nie żołądkuj się. Może sprawdzili, tylko kartki ktoś nie wyrzucił. A jak z góry nie ponaglają, to znaczy, że im tak samo jak nam zwisa.
Chyżewski wzruszył ramionami
Jurzyńca. Nienotowany, więc trzeba w ratuszu, nie? Wieczorem nieczynne, to piszę, kładę zmiennikowi na honorowym miejscu. Mija szychta, druga, wracam i co widzę?<br>- Też szybki jesteś - zauważył sierżant.<br>- Bo ją jakiś kretyn na koniec wepchnął! Ile razy się umawiałem z jełopami, żeby kłaść według ważności! A tu masz, o... Kradzież kury - z przodu. Rower zginął... no, dobra, rower niech będzie, dla niektórych to dziś majątek... Ale to na przykład: dzieciak sąsiadów stereo puszcza.<br>- Nie żołądkuj się. Może sprawdzili, tylko kartki ktoś nie wyrzucił. A jak z góry nie ponaglają, to znaczy, że im tak samo jak nam zwisa.<br>Chyżewski wzruszył ramionami
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego