Typ tekstu: Książka
Autor: Kołodziejczak Tomasz
Tytuł: Krew i kamień
Rok: 2003
się mogli wojownicy w żółto-czarnych kaftanach.
Doron biegł ku krzyżom, wiedząc, że nie wystarczy tylko przedrzeć się przez ten tłum przerażonych ludzi. Że trzeba jeszcze odciąć Magwera, a potem razem z nim, na pewno osłabłym i odrętwiałym, umknąć przed Gwardią.
Biegł potrącany i sam potrącał, w podniesionym tysiącami stóp kurzu, pod białym od południowego żaru niebem. Tylko ten rząd krzyży pozostał nieruchomy pośród zamieszania... Tylko?
Nie! Doron aż się zatrzymał. Na wzgórzu, na swym drewnianym podeście wciąż stał Biały Pazur. Odbijające się od drewnianych szponów światło aż raziło w oczy. Otaczali go wojownicy z czerwonej sotni. Nie próbowali już zatrzymywać
się mogli wojownicy w żółto-czarnych kaftanach.<br>Doron biegł ku krzyżom, wiedząc, że nie wystarczy tylko przedrzeć się przez ten tłum przerażonych ludzi. Że trzeba jeszcze odciąć Magwera, a potem razem z nim, na pewno osłabłym i odrętwiałym, umknąć przed Gwardią.<br>Biegł potrącany i sam potrącał, w podniesionym tysiącami stóp kurzu, pod białym od południowego żaru niebem. Tylko ten rząd krzyży pozostał nieruchomy pośród zamieszania... Tylko?<br>Nie! Doron aż się zatrzymał. Na wzgórzu, na swym drewnianym podeście wciąż stał Biały Pazur. Odbijające się od drewnianych szponów światło aż raziło w oczy. Otaczali go wojownicy z czerwonej sotni. Nie próbowali już zatrzymywać
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego