kulturalne miasto i bliżej rodziny, do Święcian tylko sto kilometrów. Szukałam kogoś, kto by zamienił się na mieszkanie, ale nikt nie chciał zamienić Wilna na Kurenai. W końcu się trafił oficer, który wyjeżdżał do Moskwy, do Akademii Wojskowej, i potrzebował pieniędzy na alimenty. Ale jego mieszkanie miało tylko trzydzieści metrów kwadratowych, a przepisy przy zamianie wymagały co najmniej dziesięciu metrów na osobę. Napisaliśmy, że jest nas troje, ale trzeba pokazać dowody osobiste. Znajomy, który większość życia spędził w tiurmach, podjął się jedno dziecko wywabić. Z mojego dowodu udało się, bo było napisane tuszem, ale u męża, okazało się, długopisem - technika nowa