Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
Okazało się, że uwili tu sobie gniazda prawie sami Polacy. Sąsiedzi zaciekawili się zaraz, skąd przybywają - z Kazachstanu?, my też z tamtych stron i dodali z wisielczym humorem, że dyndają tu już dwa tygodnie i brzuch im do grzbietu przyrasta. Dzień był upalny, słońce prażyło prosto w ciemię. Siedzieli z kwaśnymi minami, przygnieceni uczuciem zawodu i rozczarowania.
- Na bawełnę zawsze będzie czas - odezwała się Ziuta. - Co pan radzi, panie poruczniku? Zejść panu z głowy i wynająć się do bawełnianego kołchozu?
- Tego nie powiedziałem, daj nam Boże zdrowie. Szczęścia spróbować trzeba w... sztabie. Ot, co mi przyszło na myśl. To ze dwadzieścia
Okazało się, że uwili tu sobie gniazda prawie sami Polacy. Sąsiedzi zaciekawili się zaraz, skąd przybywają - z Kazachstanu?, my też z tamtych stron i dodali z wisielczym humorem, że dyndają tu już dwa tygodnie i brzuch im do grzbietu przyrasta. Dzień był upalny, słońce prażyło prosto w ciemię. Siedzieli z kwaśnymi minami, przygnieceni uczuciem zawodu i rozczarowania.<br>- Na bawełnę zawsze będzie czas - odezwała się Ziuta. - Co pan radzi, panie poruczniku? Zejść panu z głowy i wynająć się do bawełnianego kołchozu?<br>- Tego nie powiedziałem, daj nam Boże zdrowie. Szczęścia spróbować trzeba w... sztabie. Ot, co mi przyszło na myśl. To ze dwadzieścia
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego