im brzuszki i krew piła...<br>- No, wiesz, kto onegdaj porywał dzieci. - Zygmunt owo "onegdaj" wymówił ze specjalnym naciskiem.<br>- Babka chyba woli Szatana. Dawno nie widziałem, żeby tak się bała. Klepie zdrowaśki, świece zapala i siedzi kamieniem w domu. Nawet wodą święconą spryskuje mieszkanie. Apokaliptyka, panie! - wykrzyknął Rubin.<br>"Więc to takie kwiatki" - pomyślał Zygmunt, choć ani przez chwilę nie dał po sobie niczego poznać. No, nie chodzi oczywiście o laski, lecz o limuzynę i goryli. Dobrze, że o nim i Północnym nikt nie wie.<br>- Rubin, bez oszołomstwa! Czy to nie mógł być zwykły zboczeniec, w dodatku milioner? - zapytał niewinnie.<br>Rubin wykonał nieokreślony