Typ tekstu: Książka
Autor: Buczkowski Leopold
Tytuł: Czarny potok
Rok wydania: 1986
Rok powstania: 1957
ale tej nocy to go już rozniosą - powiedziała pochmurnie ba ba.
Poprosiła wody.
Wypiła nie odrywając ust półlitrowy baniaczek.
Jeszcze zmierzyła księdza Bańczyckiego od butów po łysinę i poszła przez wygon zamaszystym krokiem parobka.
- Czarne dno wszelkiej możliwości - wyszeptał Bańczycki i począł rozgniatać kartofle w szafliku.
Prosięta wleciały do sieni, kwicząc potrącały się ryjkami.
Heindl odwraca kartki n otatnika.
Wydobywa z pamięci szczegóły czyjejś pięknej twarzy.
I nakazuje: - A teraz zapomnijcie o mnie: jestem wierny pies włóczący się z dziećmi w pewnym zakątku ziemi.
A ponieważ Pan świata zsyła nieszczęście jedynie tylko jako karę za grzechy, a niewinnych pragnie uchronić od
ale tej nocy to go już rozniosą - powiedziała pochmurnie ba ba.<br>Poprosiła wody.<br>Wypiła nie odrywając ust półlitrowy baniaczek.<br>Jeszcze zmierzyła księdza Bańczyckiego od butów po łysinę i poszła przez wygon zamaszystym krokiem parobka.<br>- Czarne dno wszelkiej możliwości - wyszeptał Bańczycki i począł rozgniatać kartofle w szafliku.<br>Prosięta wleciały do sieni, kwicząc potrącały się ryjkami.<br>Heindl odwraca kartki n otatnika.<br>Wydobywa z pamięci szczegóły czyjejś pięknej twarzy.<br>I nakazuje: - A teraz zapomnijcie o mnie: jestem wierny pies włóczący się z dziećmi w pewnym zakątku ziemi.<br>A ponieważ Pan świata zsyła nieszczęście jedynie tylko jako karę za grzechy, a niewinnych pragnie uchronić od
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego