nawroty depresji, a raz nawet leczyła się w szpitalu Jana Bożego. Gdy groził jej tam powrót, poszli przedtem do znachora-cudotwórcy Oskara Woynowskiego. Przy odbiorze leków jego sekretarz oświadczył Woickiemu, że stan zdrowia jego kuzynki jest beznadziejny. Wówczas on uwzględnił jej prośbę i pozbawił życia.<br>Przed Sądem Okręgowym stanął 9 kwietnia następnego roku.<br>- Społecznie - oświadczył - czuję się winny. Ale wedle praw boskich, wedle tego, co mówi mi sumienie, winnym się nie czuję.<br>Jako świadek zeznawał też Oskar Woynowski. Stwierdził, że Łobodowska, gdy się do niego zgłosiła zapłakana i zrozpaczona, od razu prosiła o truciznę. Uspokoił ją, ale szybko zorientował się, że