z aprobatą. Nikt nie usłyszał od niej choćby słówka pochwały. Jeśli zadany tekst wykuł nawet na pamięć, jeśli potrafił go mówić jak z nut własnymi słowami, jeśli bez zająknienia, w błyskawicznym tempie umiał odmieniać najtrudniejsze nieregularne czasowniki we wszelkich możliwych czasach - jedyne, na co mógł liczyć, to było rzeczowe "bien", kwitujące odpowiedź i milczący wpis do dziennika pozytywnej oceny. Nic poza tym. Można by powiedzieć, że w swoim postępowaniu spełniała ideał sprawiedliwości. Była jednakowa dla wszystkich, dla zdolnych i niezdolnych, pilnych i leniwych, zdyscyplinowanych i krnąbrnych. I to właśnie było okropne.<br>Nie dawała się też w żaden sposób zagadać, choć lekcje