Typ tekstu: Książka
Autor: Breza Tadeusz
Tytuł: Urząd
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1960
Coraz wolniej, coraz wolniej. Nogi mi poczęły opadać w dół. I tak o pół kilometra od brzegu poczułem w pewnym momencie grunt pod nogami. Stanąłem. Woda sięgała mi do pasa. Na prawo ode mnie morze było jeszcze płytsze.
Pomiędzy mną a brzegiem też sporo było wielkich jaśniejszych pasów, świadczących o łachach. Ruszyłem powoli w stronę reszty towarzystwa, pchając się, padając w wodę i nurzając. Na lewo, o kilometr w prostej linii, mogłem widzieć główne kąpielisko Ostu. Prażyło się tu w słońcu i pławiło w wodzie tysiące kolorowych mrówek. Dalej w głąb lądu pstrzyło się mnóstwo ogromnych, barwnych parasoli i kabin. Dobrnąłem
Coraz wolniej, coraz wolniej. Nogi mi poczęły opadać w dół. I tak o pół kilometra od brzegu poczułem w pewnym momencie grunt pod nogami. Stanąłem. Woda sięgała mi do pasa. Na prawo ode mnie morze było jeszcze płytsze.<br>Pomiędzy mną a brzegiem też sporo było wielkich jaśniejszych pasów, świadczących o łachach. Ruszyłem powoli w stronę reszty towarzystwa, pchając się, padając w wodę i nurzając. Na lewo, o kilometr w prostej linii, mogłem widzieć główne kąpielisko Ostu. Prażyło się tu w słońcu i pławiło w wodzie tysiące kolorowych mrówek. Dalej w głąb lądu pstrzyło się mnóstwo ogromnych, barwnych parasoli i kabin. Dobrnąłem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego