dosyć wstępu! Niech opowieść płynie.<br>Sierpień, ciepły poranek, willa w Konstancinie...<br><br><br><br><br>Rozdział I<br><br><br>W Konstancinie, na tarasie<br>siedzi Gnom i uśmiecha się.<br>Piękny mamy dziś poranek!<br>Zaraz zjadą tu na ganek<br>Zenon, Loga i Marianek!<br><br>Historyczny nadszedł moment:<br>nie słuchając moich komend,<br>kraj w okropny popadł zamęt.<br>Wokół słychać straszny lament -<br>wszędzie straty, wszędzie braki,<br>gdzie nie spojrzeć, puste haki,<br>więc lud śmieje się prywatnie,<br>że nie jatki to, a szatnie.<br>Nie ma cukru, nie ma mleka,<br>kaszy nie ma ani deka,<br>a w dodatku nie ma paszy<br>w jakże żyznym kraju naszym!<br>Gdy zapytasz o makucha,<br>następuje cisza głucha,<br>a