Typ tekstu: Książka
Autor: Myśliwski Wiesław
Tytuł: Widnokrąg
Rok: 1996
Kazimierz
Sprawiedliwy?
- Nie.
- A Leszek Biały?
- Nie.
- Nie szkodzi.
Stąpając omalże na palcach, bo tak mi nakazał, sam też szedł, jakby
się skradając, skierowaliśmy się w stronę kaplicy mieszczącej się w
lewej nawie kościoła. Stanęliśmy przed masywną, kutą kratą. Nachyliwszy
się ku mnie i wskazując oczami poza kratę, pan wyszeptał łamiącym się
ze wzruszenia głosem:
- To ona. Widzisz?
Nic nie widziałem, mimo że poza kratą półmrok nie był tak gęsty jak w
kościele. Nie śmiałem mu jednak powiedzieć znowu nie i tylko podniosłem
na niego z brzemieniem winy pytające oczy.
- Tam, na tej płycie - powiedział i wsadził wskazujący palec w kratę.
Idąc
Kazimierz<br>Sprawiedliwy?<br> - Nie.<br> - A Leszek Biały?<br> - Nie.<br> - Nie szkodzi.<br> Stąpając omalże na palcach, bo tak mi nakazał, sam też szedł, jakby<br>się skradając, skierowaliśmy się w stronę kaplicy mieszczącej się w<br>lewej nawie kościoła. Stanęliśmy przed masywną, kutą kratą. Nachyliwszy<br>się ku mnie i wskazując oczami poza kratę, pan wyszeptał łamiącym się<br>ze wzruszenia głosem:<br> - To ona. Widzisz?<br> Nic nie widziałem, mimo że poza kratą półmrok nie był tak gęsty jak w<br>kościele. Nie śmiałem mu jednak powiedzieć znowu nie i tylko podniosłem<br>na niego z brzemieniem winy pytające oczy.<br> - Tam, na tej płycie - powiedział i wsadził wskazujący palec w kratę.<br>Idąc
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego