Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Polityka
Nr: 21
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2000
przed swymi rodakami - poborcami haraczu, ale - za cenę tego wszystkiego - zbawienne dolary. I bardzo mizerną, choć rosnącą z roku na rok, akceptację Polaków. Handel obcojęzyczną, nielegalną, tanią siłą roboczą przybrał zorganizowane formy. W podwarszawskim Piasecznie istnieje coś w rodzaju targu niewolników. Bazarek nadziei.

6.30

Biała furgonetka powoli minęła długi łańcuch mężczyzn, którzy obsiedli krawężnik. Już wiedzą, że się zatrzyma. Podrywają się kolejno na równe nogi i biegną za samochodem. Pięciu, dziesięciu, dwudziestu. Wołodia się potknął. Nie zdąży. Grupa gęstnieje: - Pan! Pan! Praca? Praca? Robotnik? - mieszają się głosy. Łokcie idą w ruch. Kto pierwszy, ten lepszy. Byle bliżej opadającej powoli szyby
przed swymi rodakami - poborcami haraczu, ale - za cenę tego wszystkiego - zbawienne dolary. I bardzo mizerną, choć rosnącą z roku na rok, akceptację Polaków. Handel obcojęzyczną, nielegalną, tanią siłą roboczą przybrał zorganizowane formy. W podwarszawskim Piasecznie istnieje coś w rodzaju targu niewolników. Bazarek nadziei.<br><br>&lt;tit&gt;6.30&lt;/&gt;<br><br>Biała furgonetka powoli minęła długi łańcuch mężczyzn, którzy obsiedli krawężnik. Już wiedzą, że się zatrzyma. Podrywają się kolejno na równe nogi i biegną za samochodem. Pięciu, dziesięciu, dwudziestu. Wołodia się potknął. Nie zdąży. Grupa gęstnieje: - Pan! Pan! Praca? Praca? Robotnik? - mieszają się głosy. Łokcie idą w ruch. Kto pierwszy, ten lepszy. Byle bliżej opadającej powoli szyby
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego