go za ramię. <br>- Od kogóż? - powtórzył. <br>- Od nikogo! - odpowiedział chłopiec hardo, przypomniał sobie o tajemnicy. - Po prostu tak mi przyszło na myśl. <br>- Dziwne masz myśli, duszyczko moja, dziwne... <br>- Ale prawdziwe! - wykrzyknął Giovanni, gdyż opanowała go nieposkromiona chęć uczynienia księdzu na złość. Miał wszak z nim zadawniony rozrachunek za jedno tęgie lanie, i chociaż teraz znowu ryzykował swoją skórą, z przyjemnością przyglądał się, jak po jego słowach czerwona twarz księdza zaczynała się robić purpurowa. <br>- Bluźnisz, duszyczko, kłamstwem język kalasz. Nauką kościoła mówi, że Ziemia stoi, a Słońce i Księżyc, i gwiazdy krążą dookoła niej. <br>- Uczony zaś mówi co innego! - zawołał Leonardo, lecz