wieczór, potem oblizuje mokre palce, dzisiaj ja ją wyliżę, tak jak lubi, do żywego ciała, do białej kości, nie ucieknie mi ta gówniara, nie będzie się ze mną bawić w kotka i myszkę. <br><br>Joanna resztką sił przedarła się przez trzciny i z trudem wczołgała na brzeg. Szeroko otwartymi ustami próbowała łapać powietrze, krew dudniła jej w uszach. Nie miała siły się podnieść, by dalej uciekać. Może mnie tu nie znajdzie - myślała. - Może nie przedrze się rowerem przez te trzciny. Może mnie nie zobaczy, nawet jak będzie blisko. <br><br>Zostawił rower na skraju trzcin, wszedł do wody i dalej starał się płynąć bezszelestnie