z powiek mi się<br>obsuwały, że gdy głowę na chwilę uniosłem, wszystko widziałem<br>rozmazane, jakby nie przez moje oczy, bo w moich, prócz tej ścieżki,<br>brył po bokach, nic nie chciało się już zmieścić. Chwilami odnosiłem<br>wrażenie, że ta ścieżka jest wąziutką kładką na jakichś rozległych<br>trzęsawiskach, bajorach, wodach, i łapałem się na tym, że całą napiętą<br>uwagą pilnuję się jedynie, aby nie zlecieć gdzieś w przepaść. I<br>najmniejszy krzaczek, który rósł przy ścieżce, budził we mnie strach,<br>jakby czyhał, żeby mnie z tej ścieżki zepchnąć. Ale to ten but był<br>wszystkiemu winien. Bo na co wzrok mój padł, widziałem tego