gałęzie wszystkie swe soki, odebrała wodę liściom, sól korzeniom i grzała, rozpalała ciało człowieczego brata.<br>Doron odzyskał władzę nad swoim umysłem. Odczekał jeszcze chwilę, króciutko, by błogosławione ciepło przeniknęło całe ciało. A potem szarpnął się. Przypadł do ziemi, chwycił <orig>karoggę</> i wbił ją wprost w oko tołpawy.<br>Stwór zawył. Jego łapska rozpaczliwie młóciły powietrze, uderzając Dorona w głowę, brzuch, plecy, ale Liść nie rozluźnił chwytu. Dopiero kiedy tołpawa ucichła, Doron wyciągnął <orig>karoggę</> z jej czaszki, odskoczył do tyłu. Potwór runął bez jęku.<br>Doron stał jakiś czas w bezruchu, patrząc na swe dzieło. Dał się pochwycić tołpawie jak durny młodzik, bo dawno