Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzejewski Jerzy
Tytuł: Popiół i diament
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1948
schwytano?
- Na razie nie. Szczuka machnął ręką:
- To już nieprędko znajdziecie. Gdzie to się stało, tutaj?
- W wąwozie. Tamci musieli się zaczaić. Parę serii starczyło. Wóz sam się na dół stoczył i wywrócił...
- Jest kto z Bezpieczeństwa?
- Czekamy właśnie. Daliśmy już znać.
Przez chwilę panowała cisza. Szczuka, ciężko wsparty na lasce, patrzył w ziemię. Wysoko w górze, wśród czystego powietrza, głośno ćwierkały skowronki.
- No cóż? - przerwał milczenie Szczuka. - Pójdziemy ich zobaczyć?
Poszedł pierwszy, kulejąc, za nim Podgórski. Tłum się rozstąpił i gromadą ruszył za nimi. Rozbity jeep stał o kilkadziesiąt kroków dalej. Łąka była bujna i soczysta, trawa sięgała do kolan
schwytano?<br>- Na razie nie. Szczuka machnął ręką:<br>- To już nieprędko znajdziecie. Gdzie to się stało, tutaj?<br>- W wąwozie. Tamci musieli się zaczaić. Parę serii starczyło. Wóz sam się na dół stoczył i wywrócił...<br>- Jest kto z Bezpieczeństwa?<br>- Czekamy właśnie. Daliśmy już znać.<br>Przez chwilę panowała cisza. Szczuka, ciężko wsparty na lasce, patrzył w ziemię. Wysoko w górze, wśród czystego powietrza, głośno ćwierkały skowronki.<br>- No cóż? - przerwał milczenie Szczuka. - Pójdziemy ich zobaczyć?<br>&lt;page nr=14&gt; Poszedł pierwszy, kulejąc, za nim Podgórski. Tłum się rozstąpił i gromadą ruszył za nimi. Rozbity jeep stał o kilkadziesiąt kroków dalej. Łąka była bujna i soczysta, trawa sięgała do kolan
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego