Typ tekstu: Książka
Autor: Dukaj Jacek
Tytuł: Czarne oceany
Rok: 2004
dodatkowo komplikowały manewr).
- Puszczaj!
- To wszystko przez Grudzień, prawda?
- Jaki znowu grudzień, do cholery? Puszczaj! Vittorio!
Przybiegł Cień; w ten sposób Nicholas poznał jego imię. Hunt puścił ramię Mariny, uniósł puste ręce, odsunął się.
- Dalej, dalej! - poganiał ich Cień. - Założę się, że już tu lecą!
Nicholas wrócił się jeszcze po laseczkę. Vittorio niemal wrzucił go do wnętrza windy.
W garażu wsiedli do czarnego minivana, samochód z miejsca ruszył. Ani Cień, ani Marina nie podali na głos celu, więc nie wiedział, dokąd właściwie jadą. Vittorio siedział na samym tyle, gapił się na zaledowaną szybę pustym wzrokiem, zapewne pogrążony w ciężkim zaślepie. Marina
dodatkowo komplikowały manewr). <br>- Puszczaj! <br>- To wszystko przez Grudzień, prawda? <br>- Jaki znowu grudzień, do cholery? Puszczaj! Vittorio!<br>Przybiegł Cień; w ten sposób Nicholas poznał jego imię. Hunt puścił ramię Mariny, uniósł puste ręce, odsunął się. <br>- Dalej, dalej! - poganiał ich Cień. - Założę się, że już tu lecą! <br>Nicholas wrócił się jeszcze po laseczkę. Vittorio niemal wrzucił go do wnętrza windy. <br>W garażu wsiedli do czarnego minivana, samochód z miejsca ruszył. Ani Cień, ani Marina nie podali na głos celu, więc nie wiedział, dokąd właściwie jadą. Vittorio siedział na samym tyle, gapił się na &lt;orig&gt;zaledowaną&lt;/&gt; szybę pustym wzrokiem, zapewne pogrążony w ciężkim zaślepie. Marina
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego