Typ tekstu: Książka
Autor: Broszkiewicz Jerzy
Tytuł: Doktor Twardowski
Rok wydania: 1987
Rok powstania: 1978
stukam raz i drugi w blachę żaluzji.
Dość długo czekam, nim otworzy się brama kamienicy.
Na progu staje niewysoki, zwaliście ukształtowany młody człowiek w smokingu kelnera kategorii "S".
Oświetla i oślepia nowego gościa mocnym reflektorkiem. Nie śpieszy mu się.
Nie mrużę jednak oczu pod białym światłem.
- Czego?! - pyta odźwierny.
Walę laską w mur kamienicy, aż echo idzie ku Wiśle.
- Pytasz "czego?" - pytam czule. - Tak witasz gości, pluskwo łonowa?
Grzeczniej! Jazda! Pędź do szefa! Powiedz mu, że profesor Rokita skorzystał z zaproszenia i czeka przed bramą.
- Aaaa! - pluskwa w smokingu od razu skręca się pokornie. - Sam szanowny pan profesor? - Tak! - wrzeszczę.
- Szanowny
stukam raz i drugi w blachę żaluzji.<br>Dość długo czekam, nim otworzy się brama kamienicy.<br>Na progu staje niewysoki, zwaliście ukształtowany młody człowiek w smokingu kelnera kategorii "S".<br>Oświetla i oślepia nowego gościa mocnym reflektorkiem. Nie śpieszy mu się.<br>Nie mrużę jednak oczu pod białym światłem.<br>- Czego?! - pyta odźwierny.<br>Walę laską w mur kamienicy, aż echo idzie ku Wiśle.<br>- Pytasz "czego?" - pytam czule. - Tak witasz gości, pluskwo łonowa?<br>Grzeczniej! Jazda! Pędź do szefa! Powiedz mu, że profesor Rokita skorzystał z zaproszenia i czeka przed bramą.<br>- Aaaa! - pluskwa w smokingu od razu skręca się pokornie. - Sam szanowny pan profesor? - Tak! - wrzeszczę.<br>- Szanowny
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego