to, gdy stanęli w drzwiach, Murmyło podniósł znad papierzysk swój przekrwiony kark i zamrugał ze zdziwienia.<br>- Co to, delegacja bezrobotnych? No, nie wiem, doprawdy nie wiem, o czym moglibyśmy mówić... Nic na to nie poradzimy.<br>Łaskę im zrobił, trzeba go było z punktu osadzić, toteż Szczęsny trącił Gabryszewskiego: - Do galopu łaskawcę! i Gabryszewski ruszył naprzód.<br>- Przychodzimy po to, żeby tu sprawę konkretnie załatwić - mówiąc to podszedł do stołu i siadł, za nim Szczęsny, Lejman, Raniszewski i inni. - Przychodzimy do pana, panie starosto, jako do gospodarza miasta i powiatu, a gospodarz nie może powiedzieć: "Nie poradzę!" Musi poradzić albo zrzec się władzy