zauważyła niewielkiego progu skalnego, przewróciła się i uderzyła głową o kamień. Latarka zgasła i potoczyła się z powrotem. Zapadła cisza, tylko coraz głośniej szumiał strumień.<br>*<br>Nie pamiętam, kiedy zasnąłem, choć wiem, że było mi w końcu bardzo niewygodnie. Weronika przytuliła się do mojego ramienia, włosy rozsypały się po poduszce i łaskotały mnie w nos. Chciałem ją odsunąć, ale bałem się, że się obudzi. Za oknem było szaro, a ja martwiłem się, jak to będzie mi się jechało przez pół Austrii, całą Słowację i pół Polski. Wreszcie, majacząc sobie o trasie, jaką powinienem obrać - zasnąłem.<br>Po trzech godzinach obudziłem się, całkiem wyspany