i tamtejszych przyjaciół, czasy tylu nieporozumień, tragicznych powikłań - tak, po latach, lecz patrząc już na te czasy, na tych ludzi i na siebie samego z dystansu czasu i nigdy stylem, którym piszesz o tamtych rzeczach teraz. Nasze czasy są trudne, splątane, są rozżarzone do białości, są obolałe. Dużo ran od lat otwartych, złośliwie się jątrzących, dużo nowych. Wejść w tę mroczną otchłań, stąpać po pogorzeliskach i popiołach, oglądać pożary wszędzie niosące płomienie, słuchać ryku rozjątrzonych ludów i tylu głosów rozpaczy i cierpienia, a może zejść jeszcze głębiej, gdzie już tylko milczenie budzi grozę, i cóż! być w tym i pisać o