wśród burgundzkich czy toskańskich, to w samym ich świecie, jak w morzu można zatonąć (tyle miejsc, winnic, piwnic, roczników!). A przecież wśród nich kolorowymi strumyczkami przepływają dobre, lecz mniej znane wina jugosłowiańskie, greckie, hiszpańskie, a ostatnio coraz częściej australijskie, chilijskie, południowoafrykańskie, nie mówiąc już o kalifornijskich, których promocja trwa od lat z amerykańskim rozmachem.<br> Zawrót głowy od wiru upokorzeń. Przeciętny spożywca, wychodzący ze sklepu winnego z butelką taniego wina, spogląda na nią ze smutkiem - tak się patrzy na niezbyt urodziwego kundla, którego trudno się pozbyć, gdy się jest jego przyjacielem. Tam, za złotymi drzwiami, zostali pyszniący się "arystokraci", z którymi uszlachetniająca