Typ tekstu: Książka
Autor: Gomulicki Leon
Tytuł: Odwiedziny Galileusza
Rok: 1986
na zaciszną kwaterę górnej półce środkowej części naszego stołowego kredensu. Siedział tam w zupełnych ciemnościach na jakichś futerałach spod sztućców frażetowskich, podłużnych pustych pudełkach wyklejonych imitacją skóry, przez niedbalstwo tam porzuconych. Wstał i uścisnął mnie na powitanie.
Wejdź, chłopcze, śmiało, powiedział. Tu trochę ciemno, ale do mojego kąta dociera światło latarni z ulicy. Nawet notuję sobie przy nim.
Nie może pan przy takim nikłym oświetleniu czytać. Wiem, co zrobię, przyniosę tu lampkę panny Lukrecji.
Mówiąc to miałem na myśli lampkę oliwną, która paliła się w kącie stołowego przed kopią chusty Weroniki pędzla mojej matki - ołtarzyk wzniesiony przez naszą nabożną pannę Lukrecję
na zaciszną kwaterę górnej półce środkowej części naszego stołowego kredensu. Siedział tam w zupełnych ciemnościach na jakichś futerałach spod sztućców frażetowskich, podłużnych pustych pudełkach wyklejonych imitacją skóry, przez niedbalstwo tam porzuconych. Wstał i uścisnął mnie na powitanie.<br>Wejdź, chłopcze, śmiało, powiedział. Tu trochę ciemno, ale do mojego kąta dociera światło latarni z ulicy. Nawet notuję sobie przy nim.<br>Nie może pan przy takim nikłym oświetleniu czytać. Wiem, co zrobię, przyniosę tu lampkę panny Lukrecji.<br>Mówiąc to miałem na myśli lampkę oliwną, która paliła się w kącie stołowego przed kopią chusty Weroniki pędzla mojej matki - ołtarzyk wzniesiony przez naszą nabożną pannę Lukrecję
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego