rok czy dwa. Słowa są zresztą w tej dziedzinie wyjątkowo zdradliwe i dlatego oczekiwanie Królestwa nigdy nie oddzielało się wyraźnie od oczekiwania na koniec świata, czyli koniec eonu.<br>Zejdźmy zresztą z eschatologicznych wyżyn w codzienność, nie mniej zależną od działania wyobraźni. Jestem ostatecznie tym samym chłopcem, który w swojej szkolnej ławce nie słyszy żadnych słów nauczyciela, tylko monotonne bzykanie i, zupełnie nieobecny, godzina za godziną wypełnia zeszyty fantastycznymi rysunkami swoich idealnych krajów: ich granice, ich jeziora i rzeki oznaczają, że zajmuję się organizowaniem przestrzeni, ale także, że pokonuję czas teraźniejszy, bo są to kraje takie, jakie kiedyś powinny być. Prawdę mówiąc