gdzie jest, ale panu nie powiem".<br>- Mój drogi panie Briesskorn - Mock wbił oczy w rozmówcę - wie pan, że profesor Piechotta jest moim kolegą z czasów studenckich? I to kolegą dobrym, prawie przyjacielem. Wiele przeżyliśmy, wypiliśmy niejedno piwo na zebraniach burszenszaftów, nie raz i nie dwa pociliśmy się ze strachu w ławie uniwersyteckiej, kiedy profesor Eduard Norden wpatrywał się w nas, wybierając kolejną ofiarę, która przeanalizuje metrycznie jakiś chór z Plauta... Tak... - rozkroił łyżeczką jabłecznik. - Byliśmy przyjaciółmi, jak pan i Erwin, mój bratanek, byliśmy lojalni wobec siebie, żaden z nas by drugiego nie wydał... Lecz gdyby Ferdinanda Piechottę szukał w tych zamierzchłych