Dutroux&lt;/&gt; nie działał sam&lt;/&gt;<br><br>&lt;intro&gt;&lt;q&gt;&lt;transl&gt;- Nazywam się Marc Dutroux. Jestem bezrobotny&lt;/&gt;&lt;/&gt; - tyle w pierwszym dniu swojego procesu powiedział przez mikrofon zainstalowany w kuloodpornej kabinie najsłynniejszy belgijski pedofil i morderca. Jest on oskarżony o porwanie i seksualne wykorzystywanie sześciu dziewczynek i zamordowanie czterech z nich. Zarzuca się mu także zabicie wspólnika. Na ławie oskarżonych zasiedli także: jego żona i dwie inne osoby podejrzanie o współudział w zbrodniach.&lt;/&gt;<br>Pierwszy dzień procesu, który odbywa się w położonym przy granicy z &lt;name type="place"&gt;Luksemburgiem&lt;/&gt; 20-tysięcznym &lt;name type="place"&gt;Arlon&lt;/&gt;, był poświęcony sprawom proceduralnym. Wybrano 12-osobową ławę przysięgłych, a dziś sędzia odczyta 56-stronicowy akt oskarżenia. W kolejnych dniach &lt;name type="person"&gt;Dutroux