w tany Marysię Burak. Nie minęło wiele, a wszystkie panie, prócz starej hrabiny, Marty i Hani były już w ramionach wesołych chłopców. Najwięcej energii przejawiała Reidernowa, bo pierwsza poprosiła pułkownika i teraz spoglądała z góry na pozostałe tancerki. Wojskowi sprowadzili panny Kowalskie i jakieś radzieckie kobiety w mundurach, chyba z lazaretu czy z polowej kuchni. Ostrzyżony "na zero" Jura stanął przy fortepianie i poprosił Surmową, by zagrała im "Kalinkę". Ale ona nie znała tej melodii. Nastąpiła niewielka przerwa, bo lotnik zmienił się w nauczyciela, nucił melodię, potem frazy ze słowami. Surmowa, obdarzona słuchem, szybko chwyciła, w czym rzecz. Za chwilę salon