nam opowiedzieć, co nowego w jej ogródku warzywnym. No, widzę, że jesteście zmęczeni. Pogadamy innym razem. Pa.<br>Tydzień później zaprosiliśmy ich do siebie: obiad rzucił ich na kolana. Dyskutowaliśmy o tym i owym, świat znów wydawał mi się piękny. Gdy jednak tylko zacząłem opowiadać o remoncie, pani Roszko zniknęła w łazience razem ze swoją torebką, a Roszkowi zadzwoniła komórka.<br>- Wiecie, na moim stanowisku liczne telefony to codzienność - powiedział, przysłaniając telefon ręką. - To szef. - Roszko mówił tylko jakieś "yhm" albo "no", szef zaś gadał jak najęty. <br>Byłem zły. Mój misternie ułożony plan, zbudowany na wprowadzeniu Roszka w dobry nastrój, zawiódł na całej