Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Fara na Pomorzu
Rok: 1997
szarej kurtce.
Przez wysokie okna za ołtarzem wpadało niskie już światło. Zmrużonym okiem ogarniał figury świętych Pańskich. Stali na głowicach filarów jak narciarze na podium, trzymając to pastorał, to ptaka drapieżnego, to księgę złotą. Tylko niebo sklepione nad nimi przez pomorskich murarzy było inne niż w jego, Hansowej, Bawarii. Tam lazury usiane gwiazdami, tu wklęsłości ciemnej północnej cegły, jak znaleziony na plaży miedziak.
Ruszył w stronę ołtarza.
"Kto idzie, idę środkiem kościoła... ja na niem... na pols... na pomorskiej ziemi. Ja, Niemiec, urodzony z ojca żołnierza poległego w obronie... Und morgen... die gaaaaaaanze Welt. Wargi zagryźć, żeby ta pieśń marszowa nie
szarej kurtce. <br>Przez wysokie okna za ołtarzem wpadało niskie już światło. Zmrużonym okiem ogarniał figury świętych Pańskich. Stali na głowicach filarów jak narciarze na podium, trzymając to pastorał, to ptaka drapieżnego, to księgę złotą. Tylko niebo sklepione nad nimi przez pomorskich murarzy było inne niż w jego, Hansowej, Bawarii. Tam lazury usiane gwiazdami, tu wklęsłości ciemnej północnej cegły, jak znaleziony na plaży miedziak. <br>Ruszył w stronę ołtarza. <br>"Kto idzie, idę środkiem kościoła... ja na niem... na pols... na pomorskiej ziemi. Ja, Niemiec, urodzony z ojca żołnierza poległego w obronie... Und morgen... die gaaaaaaanze Welt. Wargi zagryźć, żeby ta pieśń marszowa nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego