Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
prowodyrzy okrzykami podniecali się nawzajem, czekając tylko na to, żeby ktoś pierwśzy zadał cios. Po nim nastąpiłyby dalsze.

- Waśka, czego się gapisz? - ryknął nagle Miedwiediew. - Bij go!

Kobieta w chustce złapała Stiopkę za nogę.

- Ludzie, opamiętajcie się! - wołała bezzębna starucha, rozpychając się łokciami.

- Ech, durnie! Przepędźcie baby!

- Dubiną go przez łeb!

Doktor Jakub stał blady i milczący. Futro spadło mu z jednego ramienia. Raisa wybiegła przed dom i stanęła obok ojca.

Z oddali doleciały urywane dźwięki strażackiej trąbki. I oto, jakby na odgłos tego sygnału, nagle wśród awanturującej się ciżby wyrósł łeb konia. Pierś jego napierała na ludzi. Kopyta rozpryskiwały błoto
prowodyrzy okrzykami podniecali się nawzajem, czekając tylko na to, żeby ktoś pierwśzy zadał cios. Po nim nastąpiłyby dalsze.<br><br>- Waśka, czego się gapisz? - ryknął nagle Miedwiediew. - Bij go!<br><br>Kobieta w chustce złapała Stiopkę za nogę.<br><br>- Ludzie, opamiętajcie się! - wołała bezzębna starucha, rozpychając się łokciami.<br><br>- Ech, durnie! Przepędźcie baby!<br><br>- Dubiną go przez łeb!<br><br>Doktor Jakub stał blady i milczący. Futro spadło mu z jednego ramienia. Raisa wybiegła przed dom i stanęła obok ojca.<br><br>Z oddali doleciały urywane dźwięki strażackiej trąbki. I oto, jakby na odgłos tego sygnału, nagle wśród awanturującej się ciżby wyrósł łeb konia. Pierś jego napierała na ludzi. Kopyta rozpryskiwały błoto
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego