Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Fara na Pomorzu
Rok: 1997
plebanii było cicho. Nabrał w dłonie zimnej wody. Oczy przede wszystkim. Przeczesał się.
Ulice były puste, za to gospodę słychać było z daleka. Pomruk sytej gromady, z którego wypryskiwały raz po raz piskliwe głosy topicieli zimy. Gdy zbliżył się do Gasthauzu, drzwi się otworzyły. Wybiegł chłopak i, plecami do świata, leje po rynnie. Za nim drugi. "Wejdę".
Przy stołach starzy kurzą fajki i mgły puszczają nad sznapsem, co na razie dekoracją. Przy bufecie i pod ścianą młodzi, z colą w ręku, z papierosem w zębach. "Nikogo znajomego. Tuszy pieprzył głodne kawałki". Czyjaś ręka wachlarzem zza bufetu. Gerta!
Miękkie rozstępowanie się mężczyzn
plebanii było cicho. Nabrał w dłonie zimnej wody. Oczy przede wszystkim. Przeczesał się. <br>Ulice były puste, za to gospodę słychać było z daleka. Pomruk sytej gromady, z którego wypryskiwały raz po raz piskliwe głosy topicieli zimy. Gdy zbliżył się do Gasthauzu, drzwi się otworzyły. Wybiegł chłopak i, plecami do świata, leje po rynnie. Za nim drugi. "Wejdę". <br>Przy stołach starzy kurzą fajki i mgły puszczają nad sznapsem, co na razie dekoracją. Przy bufecie i pod ścianą młodzi, z colą w ręku, z papierosem w zębach. "Nikogo znajomego. Tuszy pieprzył głodne kawałki". Czyjaś ręka wachlarzem zza bufetu. Gerta! <br>Miękkie rozstępowanie się mężczyzn
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego