Tam jest mikroklimat jakiś taki dziwny, że nawet w tamtym roku głupi przykład. Jedziemy, a to jest między <name type="place">Olsztynkiem</> a <name type="place">Nidzicą</>, i jedziemy sobie do do dzieciaków, bo oni już tam są, jedziemy z <name type="place">Warszawy</>, a przecież lato jakie było? </><br><who1>No, byle jakie. </><br><who2>Bez sensu, prawda? Też deszcz padał. Deszcz leje, ciemno, dojeżdżamy do <name type="place">Olsztynka</>, czarno. Ja mówię, Boże kochany, przecież co te dzieci tam użyją. Boże, zaraz za <name type="place">Olsztynkiem</>, pani Dorotko, trzy kilometry słońce, suchy asfalt, normalnie wcięło mnie. Przyjeżdżamy na działkę i tak, patrzymy, czarna chmura czarna chmura, a tak jakby nad nami nie wiem kawałek niebieskiego nieba było