Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Motor
Nr: 37
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1975
pierwszych próbach nie przyjęła się, by klient nie musiał wysiadać z samochodu i by mógł wydać dyspozycje oraz zapłacić z wozu. Nie mówię oczywiście o wyjątkach, ale ogół personelów stacji przyjmuje taki sposób za "dygnitarstwo" i źle się da niego ustosunkowuje. A po co mam wychodzić z auta, gdy mi leje na głowę? Wtedy tylko asystować przy napełnianiu i broń Boże nie urazić pracownika stacji wzywając go do siebie, zamiast samemu udać się do niego i zapłacić? Dziwne, ale są u nas na stacjach na to bardzo wrażliwi.
Pozostawałaby na zakończenie kwestia ujednolicenia pór otwarcia poszczególnych stacji (z wyjątkiem, oczywiście, tych
pierwszych próbach nie przyjęła się, by klient nie musiał wysiadać z samochodu i by mógł wydać dyspozycje oraz zapłacić z wozu. Nie mówię oczywiście o wyjątkach, ale ogół personelów stacji przyjmuje taki sposób za "dygnitarstwo" i źle się da niego ustosunkowuje. A po co mam wychodzić z auta, gdy mi leje na głowę? Wtedy tylko asystować przy napełnianiu i broń Boże nie urazić pracownika stacji wzywając go do siebie, zamiast samemu udać się do niego i zapłacić? Dziwne, ale są u nas na stacjach na to bardzo wrażliwi. <br>Pozostawałaby na zakończenie kwestia ujednolicenia pór otwarcia poszczególnych stacji (z wyjątkiem, oczywiście, tych
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego