spocznie w jej chwytnej ustroni!<br>Przechodzień na jej widok wzdraga się i blednie,<br>Bo nie starczy jałmużny dla tak wielkiej dłoni!<br><br>Ręko, nadmierna Ręko,<br>W pięść modlitewną się złóż!<br>Męko, nadmierna Męko,<br>Zmalej i skurcz się i znuż!<br><br>Przekroczyła mych kości zbolałe granice,<br>Przerosła moją duszę, sumienie i łoże,<br>I lękam się, że skoro ukryję w niej lice,<br>Nigdy już ich na światy nie wyłonię boże!<br>A gdy nią się przeżegnam - przesadny znak krzyża,<br>Obłąkany rozpędem zbytniego ogromu,<br>Źdźbłem <orig>zaledwo</> się garnie do mego pobliża,<br>A resztą - pierzcha w mroki, nie znane nikomu!<br><br>Ręko, nadmierna Ręko,<br>W pięść modlitewną się złóż!<br>Męko