znajdował dla nich zawsze czas. Po przywitaniu przekazałem mu pozdrowienia. Dodałem, że wspominają go z zachwytem i wdzięcznością. <page nr=16> Grubawy, w sweterku, mimo że się pocił tak jak my wszyscy, ponieważ i wieczór był gorący, nie uśmiechając się podziękował za pozdrowienia. Łysawy, tłustawy, nawet baryłkowary, przyglądał mi się uważnie. Oczy miał lekko przekrwione, ocienione pięknie zakreślonymi brwiami. Choć mój komplement pokwitował skrótowo, okazało się zaraz, że jest rozmowny. Z jego słów, a i z tego, co dodawała od. siebie jego siostra, pani Rogulska, zorientowałem się, że wiedzą o mnie o wiele więcej, niżby to wynikało z mojej porannej rozmowy w pensjonacie. Domyśliłem