Typ tekstu: Książka
Autor: Ziomecki Mariusz
Tytuł: Lato nieśmiertelnych
Rok: 2002
że chociaż miasteczko obudziło się i pełne było odgłosów ludzi i pojazdów, wokół domu Toli panowała cisza. Żaden pijaczek nie dobijał się do kawiarni. Nikt nie przechodził naszą uliczką, nie przejeżdżał na rowerze. Omijają nas jak zadżumionych, pomyślałem.
- Tej! - nieoczekiwanie szturchnął mnie w bok. - Masz zapalić?
- Nie palę - odpowiedziałem, znów lekko oszołomiony, że i o tym nawyku dziadka wiedział. - Ale zaraz otworzą kiosk, mogę kupić paczkę - zaoferowałem.
Przez chwilę rozważał, czy nie poczekać na cudzesa. Potem sięgnął do wewnętrznej kieszeni marynarki, poszperał. Wstał, sprawdził kieszenie spodni, jeszcze raz marynarkę.
- Zgubił... pan? - zapytałem.
- Kto pan jesteś? - zapytał cicho. - Gdzie jest Roch, mój
że chociaż miasteczko obudziło się i pełne było odgłosów ludzi i pojazdów, wokół domu Toli panowała cisza. Żaden pijaczek nie dobijał się do kawiarni. Nikt nie przechodził naszą uliczką, nie przejeżdżał na rowerze. Omijają nas jak zadżumionych, pomyślałem.<br>- Tej! - nieoczekiwanie szturchnął mnie w bok. - Masz zapalić?<br>- Nie palę - odpowiedziałem, znów lekko oszołomiony, że i o tym nawyku dziadka wiedział. - Ale zaraz otworzą kiosk, mogę kupić paczkę - zaoferowałem.<br>Przez chwilę rozważał, czy nie poczekać na &lt;orig&gt;cudzesa&lt;/&gt;. Potem sięgnął do wewnętrznej kieszeni marynarki, poszperał. Wstał, sprawdził kieszenie spodni, jeszcze raz marynarkę. <br>- Zgubił... pan? - zapytałem. <br>- Kto pan jesteś? - zapytał cicho. - Gdzie jest Roch, mój
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego