Typ tekstu: Książka
Autor: Przybora Jeremi
Tytuł: Przymknięte oko opaczności
Rok: 1995
piaszczystą drogą (po co płacz i bieganie?) kare, kasztany i siwe płyną prosto do stajni.

Siostra szeptała: Grzegorzu... Chciała powieki mu wznieść... A matka szlochała: - Grzesiu, Grzegorzu, Grzesiu, no...Grześ...
Ale mimo tej "nici czarnej" w jego poezji był to młodzieniec niezwykle żywego usposobienia i pełen radości życia. Trochę też lekkomyślny, trzeba przyznać, ze skłonnością do hulaszczego trybu życia. Na co zresztą nie bardo mu pozwalały poważne obowiązki wobec niepracującej żony i nowonarodzonej córeczki. Zwłaszcza, że pensja inspektora audycji nie była zawrotna. Zdarzało się też Julkowi, który wypić lubił, zbłądzić po dyżurze wieczornym do baru Pod Kogutem, mieszczącego się w podziemiach
piaszczystą drogą (po co płacz i bieganie?) kare, kasztany i siwe płyną prosto do stajni. <br><br>Siostra szeptała: Grzegorzu... Chciała powieki mu wznieść... A matka szlochała: - Grzesiu, Grzegorzu, Grzesiu, no...Grześ... &lt;/&gt;<br> Ale mimo tej "nici czarnej" w jego poezji był to młodzieniec niezwykle żywego usposobienia i pełen radości życia. Trochę też lekkomyślny, trzeba przyznać, ze skłonnością do hulaszczego trybu życia. Na co zresztą nie bardo mu pozwalały poważne obowiązki wobec niepracującej żony i nowonarodzonej córeczki. Zwłaszcza, że pensja inspektora audycji nie była zawrotna. Zdarzało się też Julkowi, który wypić lubił, zbłądzić po dyżurze wieczornym do baru Pod Kogutem, mieszczącego się w podziemiach
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego