melancholika. Skąd w nim nagle, u licha, te słowa namiętne, twarde, niepohamowane?... Skąd te groźby, szaleńeze zaiste?...<br><page nr=201> Naraz Wysocki porwał ze stołu swój kapelusz. Wcisnął go oburącz na skronie.<br>- Idę do Mochnackiego! - zawołał. - Pochwalam szlachetny zapał Lasoty, lecz nie wolno nam działać nieopatrznie! Bo przy najświetniejszym planie - zbrodnią byłby krok lekkomyślnie uczyniony... przypłacilibyśmy go zrujnowaniem zupełnym drogiej nam sprawy!... Idę do Mochnackiego! - powtórzył. - Plan, o którym wspomniałem, od cywilnych wyszedł sekcji związku - - rzecz w tym jedynie, aby zjednać dla niego ludzi znaczących i dobre imię w narodzie mających!...<br>Gdy to zostanie osiągnięte - decyzja działania nastąpi niechybnie i bez zwłoki, zapewniam, koledzy