i straszliwa,<br>Stal unosi i porywa.<br><br>Leciał Jeż jak srebrna kula,<br>Brzęczał tak jak pszczoła z ula,<br>Góra przed nim w oczach rosła<br>Niebotyczna i wyniosła,<br>Wreszcie gniewny i ponury<br>Przylgnął Jeż do zbocza góry.<br><br>Stał bezbronny, pełen trwogi,<br>Magnes więził jego nogi<br>I krępował wszystkie ruchy,<br>Tak jak muchę lep na muchy.<br><br>Chcąc się wydrzeć z tej niewoli,<br>Jął poruszać się powoli,<br>Jął powoli piąć się w górę,<br>Nie zważając na wichurę.<br>Szedł pięć godzin, aż o świcie<br>Wreszcie znalazł się na szczycie.<br><br>Był tam pałac z gwiazd wysnuty<br>I był człowiek w złocie kuty<br>I obuty w złote buty