masonów i Bóg wie co.<br>- Sam pan gadałeś "stamtąd, nie daj Boże" - nie dawał za wygraną Chabot, a gorzka wódka, o której gospodarz mówił, że sprowadza ją z Litwy, miło rozgrzewała wnętrzności.<br>- Czy pan nie szpieg jaki, panie? - łypnął oczami podejrzliwie gospodarz. - Ludziska zawsze wymyślą... To przez to sanatorium w lesie. Takie samo jak w <name type="place">Nieden</>, tylko że kawał ziemi przy nim ogrodzony i wacha pilnuje. Ja sobie myślę, że to urzędnicy najjaśniejszego pana przyjeżdżają, żeby mieć zupełny spokój. Albo i on sam, jak mu się zachce z młódkami pofolgować. Stąd i te zakryte powozy, straże. A ludzie, wiadomo...<br>Do gospody