Typ tekstu: Prasa
Tytuł: CKM
Nr: 5
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
raz pierwszy zobaczyliśmy stado. Bez skutku spędzamy tam cztery dni. 45-stopniowy upał zwala z nóg. Każdej nocy Gerry wieszczy, że tym razem nam się uda. I guzik. Wciąż tylko czekamy. Rankiem dziesiątego dnia wyprawy jesteśmy zrezygnowani. Chcemy do domu. I wtedy... Stało się. Szósta trzydzieści. Przysypiamy, jadąc drogą. Z letargu wyrywa nas grzmot. Sto jardów przed nami drogę przebiega słoń. Ed wpada w zachwyt - wreszcie widzi kły, o jakich marzył. Stajemy i wstrzymujemy oddech. Ed chwyta największą ze swoich flint. Po broń sięgają też AJ i Israel. Pozostali chowają się z tyłu, za ich plecami. AJ prowadzi nas szerokim łukiem
raz pierwszy zobaczyliśmy stado. Bez skutku spędzamy tam cztery dni. 45-stopniowy upał zwala z nóg. Każdej nocy Gerry wieszczy, że tym razem nam się uda. I guzik. Wciąż tylko czekamy. Rankiem dziesiątego dnia wyprawy jesteśmy zrezygnowani. Chcemy do domu. I wtedy... Stało się. Szósta trzydzieści. Przysypiamy, jadąc drogą. Z letargu wyrywa nas grzmot. Sto jardów przed nami drogę przebiega słoń. Ed wpada w zachwyt - wreszcie widzi kły, o jakich marzył. Stajemy i wstrzymujemy oddech. Ed chwyta największą ze swoich flint. Po broń sięgają też AJ i Israel. Pozostali chowają się z tyłu, za ich plecami. AJ prowadzi nas szerokim łukiem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego