już nowe opony. Obłęd! <br>Wyminął kolejną dziurę w jezdni. Aż dziw, ile ich wyskoczyło na osiedlowej drodze po ostatniej zimie. Za mój podatek drogowy pewnie łatają autostradę - mruknął poirytowany. <br>- Jak tam, Domek? Już dojeżdżamy! <br>W drzwiach powitał ich serdeczny uśmiech wychowawczyni. <br>- Jak się masz, Domeczku, dobrze się wyspałeś? <br>Co, u licha, ani słowa o spóźnieniu? Już prawie dwadzieścia po ósmej! <br>- Panie doktorze, mam malutką prośbę. <br>- Szlachetne zdróweczko się zepsuło? - zażartował z szerokim uśmiechem. To tak, teraz rozumiem to powitanie - myślał - a niech cię licho, spieszę się do roboty. <br>- Ach nie, nie to, jestem zdrowiuteńka - wdzięczyła się dalej. - Tylko <orig>podpisik</>, maleńki <orig>podpisik