pan... - powiedział. - Ona tylko, zaraz... - usiadł przy biurku i zapatrzył się w bąbelki, szybko już biegnące ku powierzchni wody.<br>- Zwierzała się panu? Ja się domyślam, że często takie zupełnie przypadkowe chwile bliskości z obcym człowiekiem mogą sprowokować do zwierzeń... - Jedwabiński nadawał swoje.<br>- Proszę? - Pan Jankowiak zastanawiał się, o co, u licha, chodzi temu facetowi.<br>- Pan już nie pamięta? - czy ona opowiadała panu... - tu Jedwabiński umilkł. - Ze mną niewiele rozmawiała, nieprawdaż... Pomyślałem, że skoro panu się zwierzała - no, że może jest jakieś wyjaśnienie tego wszystkiego, myślę o jej charakterze i o trudnościach, wskutek których musiałem od niej odejść.<br>- No, musieć to pan