był natomiast koński sikoń, zapowiedziany jako wino owocowe domowego wyrobu. <br>Proboszcz otarł usta serwetą, nie rozkładając białej koperty z czerwonym krzyżykowym monogramem. Wstał. <br>- Proszę do biblioteki... tam będzie wygodniej. <br>Otworzył drzwi, pragnąc przepuścić Hansa; ten jednak, z uśmiechem, wskazał proboszczowi pierwszeństwo. <br>Pokój był mały. W sam raz dla wyjątkowo dużych liliputów. Wąski stół z krzesłem i dwa trzcinowe fotele z zabawnymi poduszkami w białoróżową kratkę. <br>Instynktownie Hans podszedł do półek. Tytuły polskie, niemieckie i rosyjskie. Proboszcz usiadł przy stoliku, Hansowi wskazał jeden z foteli. Podniósł ze stołu fajkę. <br>- Pozwoli pan docent, że zapalę?... Pan, jak widzę, rozsądny. <br>- Nie palę, odkąd