naszego domu! Tato, do domu!<br>Człowiek z siwym koniem odjął rękę od czoła, ruszył naprzód.<br>Czułem, jak drży miarowo ramię Ciotki na moim karku.<br>Biło mi serce, jakby związane z dalekimi krokami Ojca.<br>Gdzie droga krzyżuje się ze ścieżką, jakby się zawahał - i omal nie krzyknąłem.<br>Coś tam poprawił w lince końskiej szyi.<br>Skręcił w lewo, pod górę, pod las.<br>Wtedy Ciotka powiedziała cicho i jakby z podziwem.- A bandyta!<br>Wyrwałem się spod jej dłoni, uskoczyłem w bok, obróciłem na Ciotkę twarz zalaną teraz łzami szczęścia i gniewu.<br>Nieprawda! Mówisz jak tamci, co go zabrali.<br>Jesteś zła, gorsza od nich.<br>Ale